Nie da się ukryć, że konsola PlayStation 4 była ogromnym sukcesem Sony, spotykając się z bardzo ciepłym przyjęciem ze strony graczy. Do marca 2022 roku firma sprzedała ponad 117 milionów sztuk tego urządzenia. Na wszystko jednak przychodzi kres. Mogłoby się wydawać, że w przypadku PS4 to już kwestia miesięcy. Na rynku od dłuższego czasu dostępne jest PlayStation 5, a ponadto pojawiły się głosy, że japoński gigant będzie powoli wygaszał „cykl życia” przebojowego sprzętu poprzedniej generacji (zobacz: Sony kończy produkcję PS4) . Wygląda jednak na to, że na śmierć PlayStation 4 przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.
Podczas wywiadu dla portalu Axios Hermen Hulst, szef PlayStation Studios, podkreślił, że firma Sony nie zamierza porzucać ogromnej bazy posiadaczy PS4. Na tej konsoli nadal będą pojawiały się nowe gry. Wśród produkcji, w które będzie można zagrać zarówno na niej, jak i PlayStation 5, możemy wymienić chociażby God of War Ragnarok.
Nie oznacza to jednak, że platforma Sony nowej generacji nie będzie miała w najbliższym czasie absolutnie żadnych tytułów ekskluzywnych. Już je zresztą otrzymywała – mowa tu na przykład o Ratchet & Clank: Rift Apart. Hulst zaznaczył, że przypadek każdej nadchodzącej gry będzie rozpatrywany indywidualnie. Innymi słowy, jeśli zapadnie decyzja, że bardziej opłacalne wydaje się wypuszczenie danej produkcji na dwie platformy, tak też się stanie.
Informacja ta może wzbudzać mieszane uczucia. Patrząc z jednej perspektywy, posiadacze PlayStation 4 mogą się cieszyć, gdyż nie muszą na razie wydawać pieniędzy na sprzęt nowej generacji, by mieć szansę zagrać w jakiś świeższy tytuł. Jest to również krok opłacalny dla samego Sony.
Z drugiej jednak strony, takie podejście może doprowadzić do sytuacji, że jeszcze przez długi czas prawdziwy potencjał drzemiący w PlayStation 5 i generalnie w nowej generacji nie zostanie wykorzystany. Z jaką postawą identyfikujecie się bardziej? Na to pytanie musicie sobie odpowiedzieć już sami.
Mogą Cię zainteresować: