Mortal Kombat 1 to przykład tego, jak nie balansować bijatyk

| autor: Sebastian "Junkie" Kasparek | Przeczytasz w 3 minuty
Zwiększ rozmiar tekstu
Mortal Kombat 1 to przykład tego, jak nie balansować bijatyk

Mortal Kombat 1 i balans? Ha! Jaki balans, zapomnijcie o nim. To bijatyka z asystami, więc jak na bijatykę z asystami przystało – balans tutaj nie istnieje. Spytacie w takim razie, gdzie leży problem, skoro inne bijatyki opierające się na podobnych założeniach rozgrywki również spychają kwestie balansu na dalszy plan? Problem, jak zwykle, leży w sztuce detali i granicach, których czasem lepiej nie przekraczać, bo inaczej tworzy się chaos pogrążony w chaosie. Chodzi o znalezienie złotego środka, który w umiejętny sposób kładzie nacisk na frajdę, ale jednocześnie nie psuje aspektu rywalizacyjnego. Tutaj twórcy Mortal Kombat 1 nie do końca podołali.

Co jest nie tak z nowym Mortal Kombat 1?

Dajta spokój, dużo rzeczy! Bardzo fajnie, że mamy ekscytującą mechanikę Kameo Fighters i dzięki asystom można kreatywniej bawić się kombinacjami ciosów. Mniej fajne jest to, że można oberwać na środku planszy atakiem, po którym wpadniecie w sekwencje zabierającą ponad 50-70% paska życia, a na koniec zostaniecie jeszcze zapędzeni do rogu, gdzie znajdziecie się w pozycji, delikatnie mówiąc, „niedogodnej”.

Jasne, kreatywność powinna być mocno nagradzana.

Tyle że w Mortal Kombat 1 wcale nie trzeba grać kreatywnie, aby uzyskać zabójcze, totalnie przegięte rezultaty.

Nie ma żadnego problemu, aby w jednej sekwencji powtarzać nawet pięciokrotnie jeden cios specjalny – takie zagrania w rogu są tutaj na porządku dziennym. Nie wymaga to żadnego wysiłku ani tym bardziej wyobraźni, a już na pewno umiejętności. Podstawowa wiedza gatunkowa wystarczy, abyście w łatwy sposób znaleźli podobnie przesadzone akcje. Nawet jeśli nie będą one optymalne, to i tak opanujecie bez trudu zagrania, którymi w mgnieniu oka zetniecie rywalom połowę paska zdrowia. Tu jeden whiff (nietrafiony cios, wysłany w powietrze) może przesądzić o rezultacie walki.

To wszystko samo w sobie nie musiałoby być koniecznie złe, gdyby nie to, że mamy do czynienia z Mortal Kombat. To seria bijatyk, w której poruszanie się po planszy jest wolne, aby nie powiedzieć dosadnie – drewniane, sztywne, toporne. Animacje nie są tak płynne jak w Street Fighter 6, a na tle serii Marvel vs Capcom (również bazującej na mechanikach asyst) gra NetherRealms Studios jest wręcz ślamazarna. W rezultacie tak agresywna rozgrywka z tak mocnymi asystami i długimi kombinacjami nie do końca się sprawdza. Szczególnie z perspektywy gracza, który drugą rundę zaczyna w narożniku, co znów nie sprzyja wyrównanej rywalizacji.

Dodajcie do tego opóźnienie wynikające z rozgrywki online oraz fakt, że system walki jest niedopracowany – czasem nie dacie rady uciec z opresji, gdyż gra w losowym scenariuszu nie zanotuje użycia asysty, o ile w tym samym czasie został wciśnięty inny przycisk. Poza tym Mortal Kombat 1 źle odczytuje komendy, jeśli przed wyprowadzeniem ruchu specjalnego wciśniecie zbyt szybko inny atak. Ten i parę innych problemów jest już mocno nagłaśnianych w mediach społecznościowych.

Mortal Kombat 1 przypomina grę w wersji beta

Całość przypomina grę w wersji beta, która nie została odpowiednio dopieszczona. Nie wierzycie? Odpalcie Reddita i zobaczcie sami, jakie techniki wynajdują gracze. Mixupy i resety kombinacji często w zasadzie niemożliwe do wybronienia i zareagowania – sporo z takich rzeczy nie powinno znaleźć się w grze, a to dopiero początek; kolejne zapewne ujrzą światło dzienne już niebawem.

Mortal Kombat 1 to niestety kolejny przykład, że ekipa z NetherRealms Studios ma problemy w tworzeniu dopracowanych bijatyk i zespół nie poświęcił wystarczająco dużo czasu oraz uwagi, aby dokładnie przetestować swoją grę pod kątem balansu.

Jestem pewien, że produkcja otrzyma z czasem mnóstwo łatek, które wyjaśnią to i owo. Teraz nie pozostaje nic innego, jak samemu wykorzystywać rzeczy wręcz w zepsuty sposób silne i cieszyć się tym, dopóki gra pozwala na takie głupoty.

Komputronik Gaming Google News

Może Cię zainteresować:

Fan popkultury, kinomaniak, który stara się analitycznie patrzeć na gry. Bierze udział w misji szerzenia miłości do Nicolasa Windinga Refna i Goichiego Sudy.
Dziękujemy, że przeczytałeś cały artykuł. Jak go oceniasz?
5/5 - (5 głosów)

Czytaj Więcej


Czytaj NANO