Premiera każdego kolejnego Grand Theft Auto to wielkie wydarzenie nie tylko w branży gier. To od wielu lat fenomen popkulturowy, kojarzony przez ludzi spoza gamingowego świata. Wynikało to czasem z kontrowersji (niezliczone sytuacje z obwinianiem wirtualnej rozrywki o skłanianie do przemocy), ale też z ogromnej popularności tej serii.
GTA 6 także narobi wokół siebie dużo szumu – ba, już to robi! – a w samej grze pojawi się wiele nowości. Bez części z nich nie wyobrażam sobie produkcji studia Rockstar Games, a za wiodącą nowinkę uważam kobietę w głównej roli. Dobrze wymyślona babka w gangsterskiej marce byłaby skarbem!
Nowe środki transportu są pewnikiem, choć w GTA doświadczyliśmy już prawie wszystkiego w tym aspekcie. Chętnie zobaczyłbym natomiast opcję jazdy na deskorolce, która miała pojawić się w GTA: San Andreas (jak sugerują przedpremierowe zrzuty ekranu). Równie ochoczo przyjąłbym możliwość skorzystania z deski snowboardowej czy surfingowej. Zwłaszcza gdyby powiązano to z minigrami, również w rozgrywce wieloosobowej.
Najbardziej chciałbym otrzymać w GTA 6 rozbudowany system parkouru – coś podobnego istnieje już od jakiegoś czasu, ale brakuje lepszych możliwości przemieszczania się po samych budynkach. Nie mam na myśli wręcz nieograniczonego wspinania się niczym w serii Assassin’s Creed, a po prostu rozbudowę tego, co już dostaliśmy – do poziomu zbliżonego do parkouru obecnego np. w Dying Light. Dzięki temu pościgi lub ucieczki na piechotę byłyby bardziej ekscytujące, a eksploracja świata sprawiałaby więcej przyjemności.
Swego czasu dobre wrażenie zrobiły na mnie opcje ustalania nie tylko wyglądu, lecz także kondycji CJ-a w GTA: San Andreas. Ostatnia odsłona cyklu tylko częściowo wykorzystywała tę mechanikę, bo pozwalała postaciom stawać się lepszymi w tym, co najczęściej robią. Zabrakło jednak wpływu na sylwetkę poprzez chodzenie na siłownię albo odwrotnie – przybierania (lub tracenia) na wadze w sytuacji, gdy prowadzimy mniej aktywny tryb życia. Dobrze by było, gdyby przekładało się to także na umiejętności postaci, np. w walce wręcz.
Nie może zabraknąć również tego, co znalazło się w Red Dead Redemption 2 czy Deadly Premonition – mam na myśli dbanie o higienę i dobre samopoczucie postaci. Mogłoby to wprawdzie okazać się dla niektórych uciążliwe, podobnie jak te wszystkie drobne czynności w RDR 2, ale zwiększyłoby immersję. Zwłaszcza gdyby postaciom pobocznym zdarzało się komentować to, jak zaniedbany jest nasz protagonista (albo protagoniści).
Bardzo uradowały mnie plotki mówiące o tym, że część akcji GTA 6 rozegra się poza miastem. Coś podobnego było już w Red Dead Redemption 2 i okazało się ciekawym urozmaiceniem, zwłaszcza jeśli chodzi o narrację. W przypadku GTA 6 przydałoby się, gdyby tematyka gry dotyczyła karteli narkotykowych, a naszym postaciom przyszłoby w jakimś stopniu brać udział w tworzeniu ich imperium – albo w konkurowaniu z nimi.
Mogłoby to zostać zrealizowane w postaci osobnej mapki (osadzonej np. na Kubie), gdzie dostawalibyśmy się samolotem – najpewniej byłaby to szybka podróż w formie scenki. Coś zbliżonego występuje już w związku z Cayo Perico dodanym do GTA Online. Tam z kolei panowałby oczywiście inny klimat, dostępne byłyby inne pojazdy, a także odmienne misje. Trudno zgadnąć, co planują deweloperzy z Rockstar Games, ale czegoś podobnego nie było jeszcze w serii, choć w innych grach – jak najbardziej.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że w GTA 6 znajdą się dwie grywalne postacie – Jason oraz Lucia. Nie byłby to pierwszy raz w tej serii, gdy pojawia się kobieta, którą możemy sterować – ale podobna sytuacji nie zaistniała, odkąd kultowa franczyza przeszła w trójwymiar. Jeśli okazałoby się to nieprawdą, byłbym srogo zawiedziony, choć kiedy to możliwe, wybieram raczej męską postać dla większej immersji. Pisarze z Rockstar Games wymyślają jednak świetnych bohaterów i chętnie doświadczyłbym gangsterskiej historii z żeńskiej perspektywy.
W grach brakuje zresztą twardych, bezpardonowych kobiet, zwłaszcza takich, w które można się wcielić. Być może Lucia stałaby się ikoną dla wielu graczek i spełnieniem swoistego power fantasy. Dla mnie byłoby to również odbiciem tego, co oglądamy w kinie – Atomic Blonde, Kill Bill (obie części), Thelma i Luise oraz Bonnie i Clyde to produkcje, w których można zobaczyć silne bohaterki.
W GTA 4 znajdowało się znacznie więcej elementów stawiających na realizm i immersję. Jednym z nich były bardziej rozbudowane wnętrza budynków. Do wielu z nich mogliśmy wejść i trochę się po nich pokręcić. W GTA 5 nieco tego zabrakło, bo nawet dostanie się do wynajmowanego domu wymaga oglądania przez moment ekranu wczytywania. Chciałbym, żeby w „szóstce” zrealizowano to inaczej – a jest to możliwe, co pokazał m.in. Cyberpunk 2077.
Rozbudowanie wnętrz budynków i nadanie GTA 6 większej wertykalności najpewniej podniosłoby także wartość misji fabularnych. O swobodnej eksploracji nie wspominając. Jednocześnie twórcy musieliby zadbać, żeby zadania te nie były tak mocno liniowe i aby do danego miejsca dało się dostać się na różne sposoby.
Przydałoby się też więcej opcji w samym podejściu do misji. Chcemy zaatakować budynek od frontu, oczyszczając go od poziomu zerowego do samej góry, czy może wykonać wjazd od dachu? Umiem się przestawić na liniowy charakter misji w GTA 5 i RDR 2, ale chciałbym, żeby GTA 6 oferowało tu więcej możliwości. Choć z każdym dniem martwię się o to coraz mniej. Wszystko wskazuje na to, że twórcy wciąż kierują się swoją maksymą mówiącą o przekraczaniu ustalanych przez branżę granic. Jestem pewny, że świat będzie kolejny raz zachwycony nowym GTA i przez następne lata nic do jego poziomu nawet się nie zbliży.
Może Cię zainteresować: