Każdemu, kogo interesują gry podobne do Diablo, na myśl przychodzą przede wszystkim tytuły z gatunku hack’n’slash, których świat oglądamy zazwyczaj w rzucie izometrycznym, oddając się masowemu wyrzynaniu wrogów i licząc, że wypadnie przedmiot, na który polujemy.
Oczywiście cykl Blizzarda nie ma sobie równych i nawet Diablo 4, które początkowo spotkało się z krytyką ze strony najbardziej zapalonych zabójców demonów, wyszło na prostą. Jeśli jednak znudziła się Wam ta seria i szukacie nowych wyzwań, wybraliśmy dla Was najciekawsze gry podobne do Diablo. Prezentujemy je w nieprzypadkowej kolejności – od najlepiej przez nas ocenianych.
Grim Dawn to tytuł, któremu klimatem najbliżej do Diablo 2. Deweloperzy ze studia Crate Entertainment, korzystając z doświadczenia nabytego podczas tworzenia Titan Questa, opracowali hack’n’slasha, który najmocniej zbliżył się do kultowej odsłony serii Diablo. Grim Dawn zabiera nas do postapokaliptycznego świata fantasy, gdzie ludzkość znajduje się o krok od zagłady. Setting tej produkcji jest niezbyt unikatowy, ale gra nadrabia to rozgrywką.
Poza mnogością dostępnych klas, jakie oferuje podstawowa wersja Grim Dawn (kolejne dochodzą w dodatkach), tytuł ten może pochwalić się znacznie bogatszą zawartością niż cykl Diablo. Występuje tu mnóstwo frakcji, których przychylność zdobywamy poprzez wykonywanie zadań. Gra oferuje niesamowicie rozbudowany endgame, do którego dostęp uzyskujemy po przejściu długiej kampanii. Do tego na gracza czeka masa questów do zaliczenia i jeszcze więcej przedmiotów do zebrania. Grim Dawn to zdecydowanie najlepszy zamiennik Diablo spośród tytułów z tejże listy. Zwłaszcza gdy zainstalujecie dwa dodatki (trzeci w drodze!).
Do Titan Questa mam spory sentyment, który sięga moich nastoletnich czasów, a jestem już po trzydziestce. Oryginał jest zatem bardzo starą grą, a i odświeżona wersja liczy już sobie parę latek. Niemniej nowe wrażenia zapewnia kilka dodatków, które zabierają nas w zupełnie nieznane rejony, dokładając kolejne godziny do czasu spędzonego z tą produkcją, masę nowych przedmiotów i potworów do zabicia.
Titan Quest może nie jest lepszy od Diablo, jednak klimatem kupił mnie wyjątkowo szybko. Cóż, chyba (prawie) każdy ma słabość do czasów antycznych, zwłaszcza gdy miejsce akcji to Grecja, Egipt i Chiny. Ze względu na rozgrywkę tytuł ten musiał znaleźć się na liście przedstawiającej gry podobne do Diablo, jednak nie zabrakło w nim miejsca na eksperymenty, z których największym jest opcja łączenia ze sobą dwóch klas.
Ze wszystkich gier w zestawieniu Hades najmniej przypomina serię Diablo. Co jednak nie oznacza, że nie przypadnie do gustu miłośnikom beznamiętnego tłuczenia hord potworów. Wiele można powiedzieć o Hadesie, jednak nie to, że nie wciąga jak diabli od pierwszych chwil.
Hades jest typowym „rogalikiem”, więc cała mechanika bazuje tu na śmierci. Jeśli nie zginiemy, mamy szansę dotrzeć do końca produkcji. Pozycję tę cechuje ogromna losowość w kreacji poziomów i czekających na nas przedmiotów oraz tego, jakich wrogów spotkamy. Możemy się zastanawiać, ile samo Diablo ma w sobie roguelike’a. Nie zmienia to jednak faktu, że oferujący nieco inne podejście Hades także może przypaść do gustu osobom, które mają na celowniku gry podobne do Diablo.
Dla wielu Path of Exile jest produkcją znacznie lepszą niż Diablo. Pomimo spędzenia z tym tytułem grubo ponad 100 godzin, i to zarówno na PC, jak i PlayStation 4, nie jestem w stanie podpisać się pod tym stwierdzeniem. Jednocześnie uważam, że jeśli chodzi o gry podobne do Diablo, Path of Exile oferuje najwięcej zawartości.
I jest to i błogosławieństwo, i największe przekleństwo tej produkcji. Path of Exile okazuje się bowiem ogromne. Ukończenie głównego wątku fabularnego to dopiero mały wycinek dostępnej zawartości. Do tego multum mechanik oraz (nie)sławne drzewko umiejętności, do pokazania którego w całości potrzeba dwóch 42-calowych telewizorów. Nie mówiąc już o jego zrozumieniu. Jeśli więc chcecie tylko „skończyć” grę, to śmiało, wolna droga. W innym wypadku poświęcicie jej setki godzin.
Decydując się na gry podobne do Diablo, trudno pominąć serię studia założonego przez część osób odpowiedzialnych za kultowego „Diabełka”. Torchlight autorstwa Runic Games cechuje się znacznie lżejszym charakterem świata i nieco upraszcza rozgrywkę na potrzeby nowych graczy. Kontynuacja rozwinęła sporo mechanik i dla wielu jest po prostu lepszym produktem.
Choć sam za Torchlightami zbytnio nie przepadam z uwagi na design, tak nie mogę im odmówić tego, iż są po prostu dobrymi, wciągającymi grami – zwłaszcza Torchlight 2. Być może w 2024 roku nie jest to najlepszy reprezentant gatunku, jednak w mrocznych dla konwencji hack’n’slash czasach był latarnią dającą nadzieję na lepsze jutro. Jeśli mogę coś doradzić – unikajcie konsolowych wersji. Port kompletnie spartolono i porzucono, więc lepiej poszukać za grosze wydania na PC.
Świeżynka w zestawieniu – gra dopiero co opuściła Early Access na Steamie. Last Epoch od początku zdawało się mieć nieco inny niż standardowy pomysł na siebie, mocniej stawiając na ulepszanie umiejętności (każda z nich posiada własne drzewko rozwoju). Bardziej skupiono się tu też na endgamie, kampanię fabularną traktując jako zło konieczne.
Last Epoch na pewno robi wrażenie warstwą wizualną. Jednak w przypadku tego gatunku to niekoniecznie najważniejsza rzecz decydująca o tym, czy warto dać grze szansę. Produkcja ta znalazła się w środku stawki tego zestawienia głównie z uwagi na fakt, że nie da się ocenić całości bez spojrzenia na to, jakie twórcy mają plany rozwoju.
Warhammer 40,000: Inquisitor – Martyr nie jest jedynym dziełem studia Neocore Games w tym zestawieniu, jednak uznaję go za ten bardziej udany. Twórcy wyraźnie postawili tu na generowane losowo lokacje, znacznie urozmaicając kolejne przejścia gry. Otwarty świat wypełniono pobocznymi misjami, które mają zapewnić dodatkowe wrażenia, poza głównym wątkiem fabularnym.
Inaczej niż pozostałe gry podobne do Diablo Warhammer 40,000: Inquisitor – Martyr wymaga zarządzania nie tylko poziomem zdrowia bohatera, lecz także ilością naboi do broni palnej, z której aktualnie korzystamy. Wiele mechanik zaimplementowanych, aby nadać większą wagę starciom, sprawdza się tu wyjątkowo dobrze. Dla niektórych informacja o możliwości ukończenia kampanii w trybie kooperacji będzie dodatkowym plusem, gdyż nie każda produkcja oferuje taką opcję.
Przez długi czas seria studia Neocore była jedną z nielicznych reprezentujących gry podobne do Diablo, w które warto zagrać. Wszystkie jej trzy odsłony są ze sobą bezpośrednio połączone fabularnie, więc dobrze byłoby od razu kupić całą trylogię. O ile opowiadana tu historia jakoś mocno się nie wyróżnia (choć nie jest tak źle jak chociażby w Last Epoch), o tyle wplecenie w całość gatunku tower defense należy ocenić jako odważny ruch wprowadzający sporo świeżości.
A jak wypadają wszystkie trzy części pod względem jakości? Cóż, zgodnie ze znanym powiedzeniem – im dalej w las, tym… gorzej. Pierwsza odsłona The Incredible Adventures of Van Helsing jest zdecydowanie najlepsza ze wszystkich, zarówno jeśli chodzi o opowieść, jak i wykreowany świat. „Dwójka” to więcej tego samego w nudniejszych lokacjach, a ostatnią część przechodziłem na raty, męcząc się niemiłosiernie.
Haemimont Games nie jest najsławniejszym deweloperem w świecie gier wideo. Niemniej wśród fanów gier strategicznych twórcy ci są rozpoznawani, a to za sprawą serii Tropico. Gdy pokazali światu Victora Vrana, było to miłe zaskoczenie. Klimatem grze całkiem blisko do wspomnianego wyżej Van Helsinga. Za to rozgrywka stroni od eksperymentów i część elementów upraszcza. Nie ma tu klas postaci, więc o różnorodność dbają umiejętności uzyskiwane dzięki przedmiotom.
W tej produkcji ujęło mnie specyficzne poczucie humoru i paradoksalnie brak udziwnień w samym gameplayu. Rozumiem, gdy twórcy chcą wprowadzić do zabawy trochę świeżości, jednak potrzebne są też takie gry, które każdy aspekt mają wykonany przynajmniej poprawnie, wedle sprawdzonego schematu. I taki jest właśnie Victor Vran.
Przez długi czas wydawało się, że Wolcen: Lords of Mayhem będzie tym tytułem, który rzuci rękawicę serii Diablo i Path of Exile. To gra podobna do Diablo, wizualnie lepsza od jego bezpośredniej konkurencji, stawiająca na klasykę gatunku w mechanice rozgrywki. Rezygnacja z drzewka umiejętności na rzecz szeroko dostępnych ataków i większa dowolność w doborze ekwipunku były tymi elementami, które odpowiadały za ogromny hype w okresie premiery.
No i początkowo produkcja ta faktycznie cieszyła się wielką popularnością. Twórcy w pewnym momencie postanowili jednak wywrócić całość do góry nogami – wraz z wydaniem ostatniego aktu fabularnego zmieniono całą mechanikę rozgrywki, wprowadzając wiele niepotrzebnych i, powiedzmy to wprost, głupich rozwiązań. Efekt? Fani odwrócili się od Wolcena, a autor tego artykułu z grymasem na twarzy wywalił go z dysku. Znajdziecie lepsze gry podobne do Diablo – ale jeśli wybierzecie akurat tę, mam nadzieję, że w aktualnej wersji mimo wszystko przypadnie Wam do gustu.
Może Cię zainteresować: