W chwili ogłoszenia prac nad mobilnym Diablo na Blizzarda spadła olbrzymia fala krytyki ze strony graczy, którzy liczyli na pełnoprawną kontynuację Diablo 3. Z czasem jednak kurz opadł, a tuż przed premierą tego mobilnego tytułu można było nawet zauważyć, że na Diablo Immortal czeka spora grupa odbiorców. Po ogłoszeniu daty premiery i opublikowaniu zapisu rozgrywki okazało się, że większość komentujących była pozytywnie zaskoczona jakością gry.
Tytuł jest już dostępny na smartfonach i pomimo wielu zalet ma także rozmaite wady. Najczęściej wymienianym przez graczy problemem jest kwestia mikrotransakcji. Zarówno krytycy, jak i użytkownicy regularnie wskazują, że gra na każdym kroku zachęca nas do sięgania po portfel i sporo osób sądzi, że twórcy przesadzili z tym aspektem. Postanowiłem samemu sprawdzić, jak wyglądają pierwsze chwile w grze.
Pobrałem Diablo Immortal zaraz po tym, jak na ekranie mojego Xiaomi Redmi Note 9S pojawił się komunikat informujący o tym, że grę można już zainstalować. Celowo wspominam markę i model telefonu, aby zaznaczyć, że to nie jest jeden z najbardziej wydajnych smartfonów na rynku. Pomimo zwiększenia niemal wszystkich ustawień graficznych do maksimum, gra działa płynnie, co było dla mnie zaskoczeniem, zwłaszcza kiedy na ekranie działo się sporo. Diablo Immortal na początku prowadzi gracza „za rączkę”, robiąc to w ramach niezbyt długiego i przyjemnego samouczka.
Tuż po zaliczeniu treningu otrzymałem ofertę nabycia zestawu przedmiotów dla początkujących, ale nie wiem, co wchodziło w ich skład, bo nie czułem potrzeby, by z niej skorzystać. Wiedziałem, że Diablo Immortal będzie dawało możliwość zakupienia przedmiotów kosmetycznych oraz takich, które nieco ułatwią rozgrywkę, ale zacząłem się niepokoić o to, jak to będzie wyglądało w rzeczywistości.
Samouczek obiecuje przyjemną, zaskakująco mroczną oraz klimatyczną rozgrywkę, podczas której można sobie pomyśleć „Tak! To będzie moja gra mobilna na najbliższe tygodnie!”. Jednak jeśli okaże się, że w pewnym momencie będziemy zmuszeni do wielogodzinnego grindu lub sięgnięcia po kartę kredytową, gracze odwrócą się od Diablo Immortal tak szybko, jak szybko kliknęli na przycisk „pobierz”. Choć na etapie, do którego dotarłem, nie byłem zmuszany do grindu lub zakupów, gra miejscami w dość nachalny sposób proponowała możliwość zakupu różnych przedmiotów, co może być denerwujące dla kogoś, kto nastawił się na czystą rozgrywkę.
Główny projektant gry, Joe Grubb, twierdzi, że mikropłatności mają jedynie ułatwić grę i nie będą koniecznością. Tymczasem Diablo Immortal jest pełne ofert zakupu lootboxów i co ciekawe, z tego powodu gra nie będzie dostępna w swojej obecnej formie w Belgii oraz w Holandii, ponieważ prawo w tych krajach zabrania sprzedawania tego typu paczek z przedmiotami. Kolejnym problemem jest fakt, że niektóre itemy zwiększające szanse na wypadnięcie z przeciwników lepszych przedmiotów można zdobyć jedynie poprzez zakup.
Mimo wszystko z optymizmem patrzę na Diablo Immortal, bo należy liczyć się z tym, że darmowa gra musi w jakiś sposób na siebie zarabiać. Przemyślane mikrotransakcje, które nie będą ograniczać graczy, mogą przynieść Blizzardowi olbrzymie zyski. Gra była w produkcji kilka lat i liczę na to, że w tym czasie twórcy zdali sobie sprawę z tego, że konieczność grindu lub dokonywania zakupów wewnątrz gry nie muszą być jedynymi ścieżkami, jakie może zaoferować model free to play. Póki co jednak sam nie uświadczyłem, by ta darmowość ograniczała mnie w jakimkolwiek stopniu.
Mogą Cię zainteresować: