Gdybyśmy mieli kierować się głosami niezadowolonych graczy, dość szybko uwierzyliśmy w stwierdzenie, że Diablo 4 powstało wyłącznie z myślą o bogaczach, którzy lekką ręką wydają dziesiątki (jeśli nie setki) euro na wirtualne przedmioty. Jest jednak zupełnie inaczej. Aktualna oferta w sklepie z walutą premium okazuje się wyjątkowo licha i stanowi wręcz policzek wymierzony osobom z zasobnym portfelem.
Proszę państwa, jestem tym oburzony! Czy Blizzard nie chce już moich pieniędzy? Co ja mam z nimi począć, skoro nie mogę przeznaczyć ich na bonusy, dzięki którym moja postać byłaby potężniejsza od jakiegoś popylającego po okolicy ubogiego barbarzyńcy uzbrojonego w skórzaną opaskę?
Mówi się, że czas to pieniądz. A zatem chętnie oddam swoje fundusze, by chociaż szybciej awansować. Diablo 4 to życie, a w życiu są nierówności. Jedni wynajmują pokój za tysiąc złotych na obrzeżach miasta, inni mają apartament w samym centrum, willę z basenem i letnią posiadłość oraz cztery garaże, w tym jeden z bolidem Formuły 1. Zasadne byłoby zatem, gdyby jedni posiadali czarodzieja wyposażonego w kostur plebsu +1 do zaradności życiowej, a drudzy dysponowali w tej samej klasie różdżką rozpieszczonego królewicza +100 do respektu w oczach miejscowej ludności.
W dzisiejszych czasach kompletna monetyzacja danej gry nie jest dla nikogo zaskoczeniem. Wzorem do naśladowania może być np. Call of Duty, do którego nie tylko kupimy przepustki sezonowe, lecz także skórki na broń, modele postaci, dopalacze rozgrywki i inne duperele. Dzięki tej całej zawartości ego księcia, czy też księżniczki, może osiągać kosmiczne statusy. W Diablo 4 co najwyżej ryje po ziemi, a nawet pod nią. To nie jest piekło, o które walczyłem i na które zasługuję.
Co prawda gra dopiero rozpoczyna swój cykl życia. Przed nami perspektywa sezonów, którym towarzyszyć będą przepustki oferujące m.in. kosmetyczne przedmioty. Jednak Blizzard już na samym początku postanowił zaskoczyć fanów i nie wystartował z pierwszym sezonem wraz z premierą gry. Kazał bogatszym graczom czekać (i czuję się tym mocno dotknięty), gapiąc się na ubóstwo mikrotransakcyjne w swoim sklepiku. No bo co możemy tam kupić? Zerknijmy.
Kosmetyczne przedmioty dla każdej z klas dostępnych w grze. No super, to nawet plus, lubię się wystroić jak szczur na otwarcie kanału. Inni mogą siec niemilców w niedopasowanych fatałaszkach, ale moja nekromantka ma stawać w szranki z wrogiem w stroju niczym z pokazu mody Louis Vuitton. Au revoir, potworze, i bądź wdzięczny, że zabiła cię tak elegancko mroczna kobieta reprezentująca współczesną klasę magnacką.
Nowe umaszczenie konia za 32,50 zł? Trochę tanio, ale przynajmniej mój wierzchowiec wyglądem może dorównać czerwonemu ferrari, którym śmigam nocami po mieście. Szkoda tylko, że nie da się tego naszego rumaka stuningować… Przydałaby się jakaś marchew z dopalaczem, dzięki której mój bucefał pozostawiałby w tyle chabety innych graczy.
Lubię machać toporem, mieczem czy inną bronią, robiąc z przeciwników miazgę. Sprawia mi to frajdę… jednak do pewnego momentu. Widzę zresztą, jak moja łotrzyca – mniejsza gabarytowo od potężnego barbarzyńcy – szybko się męczy. Ona idzie w jakość, a nie w ilość. Czemu więc by jej nie odciążyć? To w końcu nie jest przeciętna plebejuszka!
Blizzardzie, czemu nie dałeś mi możliwości szybszego levelowania? Przecież czas to pieniądz – chętnie wyskoczyłbym z kasy, by kontrolowane przeze mnie postacie mogły awansować w takim tempie, w jakim wzrastają moje fundusze na koncie. Sorry, to jest nie-po-waż-ne, że moje zarobki rosną bardziej dziarsko niż poziom doświadczenia łotrzycy! Może wystawię ofertę pracy pt. „Szukam kogoś, kto będzie mi wbijał wyższy level w Diablo 4”?
Tylko to już, niestety, oszukiwanie. Chciałbym, by moja postać była rozwijana w uczciwy sposób, poprzez dostępne w grze mikropłatności, na które przeznaczyłbym swój ciężko zarobiony pieniądz.
Że to dla innych podziały? Już w starożytności znano zasadę „dziel i rządź”. Blizzard mógłby więc podzielić graczy – na bogatych i biednych. A może nawet utworzyć dla tych grup oddzielne serwery, z których pierwszy oferowałby szybsze dostanie się do gry? Bo mam tak jakoś dziwnie, że nie lubię stać w kolejkach.
Skoro kogoś stać na różnorakie bonusy i przywileje, nie wolno go dyskryminować! Bogate osoby chętnie dorzucą się do budżetu gry, a tym samym Blizzard mógłby pracować nad jej rozwojem, np. o kolejne elementy monetyzacyjne. Wilk syty i owca cała, nieprawdaż?
Może Cię zainteresować: