Tuż przed rozpoczęciem tegorocznego Gamescomu, Bungie, deweloper niedawno kupiony przez Sony przygotował własne internetowe show. Zaprezentowano na nim pierwszy zwiastun ostatniego dodatku do Destiny 2 – Ostateczny Kształt. Trwająca sześć lat saga o Świetle i Ciemności zbliża się do wielkiego finału. Jak zaopatruje się na nowy dodatek i czy mam obawy związane z zakończeniem sagi? Dowiecie się tego, czytając ten artykuł do końca.
Moja przygoda z Destiny 2 trwa już sześć lat. Od wydania gry w sierpniu 2017 roku wszystkie inne FPS-y przestały mieć dla mnie większe znaczenie. Na pewno nie poświęcam im tyle czasu, co kiedyś. Oczywiście czekam na nowe Call of Duty, ale po miesiącu nie będę miał tej gry w obrębie zainteresowania. Natomiast gdy w Destiny 2 pojawia się nowa zawartość lub wracają moje ulubione aktywności, to rzucam wszystko i bez opamiętania poświęcam swój czas innym Strażnikom.
Tak też stało się też 22 sierpnia, gdy skończyłem pisać newsy z pierwszego dnia Gamescomu. Wskoczyłem na kilka godzin w nowy Sezon Czarnoksięstwa. Sezony w Destiny 2, jak w każdej grze-usłudze, potrafią być nierówne. Poprzedni – Sezon Głębi – był strasznie nudny. Jednak nie mam o to do Bungie żalu, gdyż mogłem spokojnie sobie grać w Diablo IV. Nowy sezon za to rozpoczyna się fantastycznie, a przemianę Eris każdy musi zobaczyć!
Widać, że studio przygotowuje już graczy na premierę Destiny 2: Ostateczny kształt – ostatniego dodatku, który będzie finałem sagi o Świetle i Ciemności.
Bungie to taki deweloper, który lubi bawić się emocjami graczy. Szczególnie w okresie wakacyjnym usypiają naszą czułość, aby w sierpniu po obejrzeniu prezentacji nowego dodatku wysadzić nam głowy. Niemal każda prezentacja wiąże się z pokazaniem nowych lokacji, przeciwników i supermocy dla naszych postaci. Nie inaczej było w tym miesiącu.
Mi spodobały się nowe superzdolości, które z pewnością urozmaicą rozgrywkę dla każdej z klas. Najbardziej przypadła mi do gustu nowa zdolność elektryczna Łowcy. Jej opis brzmi: „Chwyć sztylet w dłoń i stań się rozbłyskiem elektryczności w ciemności, ostrzem burzy, przed którym nie ucieknie żaden wróg.„. Rzucamy naładowany elektrycznością sztylet w przeciwników, doskakujemy do niego, a następnie szybko kręcąc się wokół własnej osi, zadajemy im obrażenia. Na zwiastunie prezentowało się to absolutnie kapitalnie.
Nowa lokacja także zapowiada się wręcz fantastycznie, bo wejdziemy do wnętrza Wędrowca. Jest to ta wielka biała kula, którą przez sześć lat mogliśmy podziwiać nad naszymi głowami. Wnętrze Wędrowca nazwano Bladym Sercem i pierwszy raz mamy spotkać się z miejscówką, jak i kampanią w formie liniowej. Co ważne, tereny Bladego Serca będą dostępne dopiero po ukończeniu kampanii. Może to i lepiej? Błądzenie po otwartych lokacjach nie zawsze się sprawdzało.
Blade serce podzielono na dwie strefy, coś jakby raj i piekło, światło i mrok, co oczywiście bardzo mi się podoba. Im bliżej znajdziemy się monolitu Świadka, naszego głównego antagonisty, tym świat będzie stawał się bardziej mroczny. Cieszy mnie taki powiew świeżości w zwiedzaniu nowej lokacji.
Gracze w Destiny 2 przywiązują się nie tylko do swoich postaci, ale także NPC-ów, z którymi wchodzimy interakcje na Wieży, czyli naszym głównym hubie. Bungie co jakiś czas lubi uśmiercić kluczową dla fabuły postać, aby wywołać w graczach konkretne emocje. Tak było przy dodatku „Porzuceni” z 2018, gdy zginął Cayde-6 – zwierzchnik Łowców w Straży Przedniej. Ta jedna z najbardziej lubianych w całym uniwersum Destiny postaci powróci w zapowiedzianym dodatku Ostateczny Kształt.
Nie mam pojęcia, w jaki sposób humanoidalna maszyna zostanie wskrzeszona. W sumie nie specjalnie mnie to interesuje. Uwielbiałem słuchać i współpracować z Cayde-6 przez pierwsze dwa lata od premiery gry. Cieszę się bardzo na jego powrót. To postać, która z pewnością mocno ubarwi ostatni dodatek do Destiny 2.
Moi znajomi uważają, że takie wskrzeszenie to słaby chwyt marketingowy, ale mnie to nie interesuje. Gdy zobaczyłem Cayde-6 dostałem szybkiego bicia serca oraz gęsiej skórki. Nie mogę się doczekać momentu, gdy ponownie ruszymy w bój i raz na zawsze rozprawimy się z siłami Ciemności. Spodziewam się, że będzie to wspaniała, emocjonująca i niezapomniana przygoda.
Bungie jasno nie określiło się jeszcze, czy po wydaniu dodatku Ostatecznego Kształtu w kolejnym roku wyda Destiny 3.
Wiemy tylko, że w 2024 nie będzie już sezonów i pojawią się trzy duże epizody (Echa, Widmo i Herezja), skupiające się na następstwach tego, co wydarzy się w ostatnim dodatku.
Studio obiecuje, że każdy epizod będzie niezależną historią opowiedzianą w trzech aktach. Znajdziemy w nich aktywności i nagrody, które będą pojawiać się częściej, niż miało to miejsce w sezonach Destiny 2.
Mam z tym pewne obawy. Obawiam się, że przez cały rok nie zobaczymy nic wyjątkowego, a Bungie będzie nam serwować popularne aktywności z całych sześciu lat. Osobiście przypuszczam, że 2024 będzie takim rokiem na przeczekanie do momentu, gdy w 2025 rozpocznie się nowa przygoda w Destiny 3. Ja na pewno będę w niej trwał, bo Destiny nie jest dla mnie grą – to moje drugie życie.
Mogą Cię zainteresować: